NTO, 14 lipca 2007

Dwie prywatne firmy chciały wozić pasażerów po Opolszczyźnie. Nie będą, bo urząd marszałkowski nie ogłosił w porę przetargu. W ten sposób urzędnicy zmarnowali szansę na złamanie monopolu PKP – załamują ręce zwolennicy konkurencji na kolei.

Te firmy to CTL Rail oraz PCC Rail – Arriva. Obie zajmują się towarowymi przewozami kolejowymi, mają jednak licencje na przewozy pasażerskie. Chciały wejść na Opolszczyznę. Proponowały urzędowi marszałkowskiemu obsługę linii Brzeg – Nysa, Kluczbork – Opole i Kędzierzyn – Kamieniec Ząbkowicki.

- Prywatne firmy byłyby o milion złotych rocznie tańsze niż PKP - mówi Robert Wyszyński, szef Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei na Opolszczyźnie.

– Ich propozycje były wyjątkowo atrakcyjne – mówi Robert Wyszyński, szef Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei na Opolszczyźnie. Każda przedstawiła wyliczenia, z których wynikało, że mogłyby obsługiwać te linie taniej niż PKP. Urząd miałby z tego zysk najmniej około miliona złotych rocznie – mówi Wyszyński.
Wystarczyło tylko ogłosić przetarg na przewożenie pasażerów i wybrać najtańsza ofertę. Nowy przewoźnik zacząłby jeździć 9 grudnia wraz z nowym rozkładem jazdy. – Urzędnikom zabrakło jednak odwagi, by ogłosić przetarg. Wolą drogie PKP, zamiast szukać rozwiązań najkorzystniejszych dla pasażerów – mówi wprost Wyszyński.
To właśnie jego komitet na początku roku zorganizował pierwsze spotkania prywatnych przewoźników z urzędem marszałkowskim. – Były to rozmowy poufne, firmy nie chciały się afiszować – mówi. – Nie było jednak na co czekać. PKP zlikwidowało kilka tygodni wcześniej linię Brzeg – Nysa, zawieszało kolejne połączenia. Jeśli chcieliśmy mieć w naszym województwie przyjazną dla pasażera kolej, trzeba było szukać konkurencji dla PKP.

Do pierwszego spotkania doszło już w styczniu. Brał w nim udział między innymi Jacek Prześluga. To jedna z najbardziej znanych osób w branży kolejowej. Jako szef spółki PKP Intercity udowodnił, że wożenie pasażerów w Polsce może przynosić zyski. Teraz jest szefem Komisji Przewozów Pasażerskich Polskiego Związku Przedsiębiorców Transportu i Logistyki.

– Monitorowałem rozmowy z firmą CTL Rail. Byłem kimś w rodzaju dobrego ducha. Przyznam, że na początku urząd marszałkowski był bardzo zainteresowany projektem – mówi Prześluga. W kwietniu jednak zainteresowanie nagle zgasło. Zupełna cisza – opowiada. – A przedstawione wyliczenia były bardzo korzystne. Dotyczyły właśnie linii Brzeg – Nysa, Kędzierzyn – Kamieniec i Opole – Kluczbork – mówi Prześluga.

Firma chciała, aby urząd udostępnił jej swoje cztery szynobusy (teraz użycza ich bezpłatnie PKP). W zamian CTL zapewniał, że da się zaoszczędzić na dotacjach do przewozów około miliona złotych. – Wyliczenia przedstawione przez CTL dotyczyły cięcia kosztów, ale też dodatkowych nakładów na marketing. Są one konieczne, bo nad zamkniętą teraz linią Brzeg – Nysa trzeba przez rok marketingowo popracować.
Okazało się, że urząd rozmawiał z prywatnymi przedsiębiorcami, a z drugiej strony podpisał z PKP trzyletnią umowę ramową na przewozy pasażerów w naszym województwie.

To oznaczało, że do końca 2009 roku PKP Przewozy Regionalne będą monopolistą w naszym województwie. – Być może samorząd wystraszył się ryzyka – mówi Prześluga. – Co by zrobili, gdyby w listopadzie prywatny przewoźnik powiedział im, że nie uruchomi tych przejazdów? Jednak w przypadku, gdy ma się do czynienia z firmą z branży, która wie, jak to robić, ryzyko jest naprawdę niewielkie. Wyglądało na to, że samorząd chciał się dowiedzieć, ile może wyciągnąć od prywatnego przewoźnika, potem ocenił ryzyko i stwierdził, że jest za duże. To tak, jakby sprinter po przebiegnięciu 95 metrów stwierdził, że nie chce mu się biec ostatnich pięciu metrów.

– Nie ogłosiliśmy przetargu, bo przede wszystkim podpisaliśmy trzyletnią ramową umowę z PKP, do której zobowiązywały nas ustawa – mówi Andrzej Kasiura, członek zarządu województwa. – Poza tym nie wiemy, jaka będzie przyszłość spółek PKP Przewozy Regionalne. Rząd chce, aby województwa miały w nich swoje udziały. Wówczas bylibyśmy współwłaścicielem jednej spółki, a musielibyśmy udostępniać tory firmom konkurencyjnym. Byłoby to działanie przeciw własnym interesom – dodaje.

Kasiura potwierdza, że przewoźnicy obiecywali oszczędności w granicach co najmniej miliona złotych. – Nie mieliśmy jednak pewności, czy oferta przedstawiona przez prywatnych przewoźników jest rzeczywiście lepsza od PKP. Nie było szczegółowej dokumentacji, która by przekonywała o takich oszczędnościach. Co gorsza, przewoźnicy nie mieli własnego taboru. Nie potrafili precyzyjnie określić, co zrobią w przypadku awarii jednego z naszych szynobusów.
Te elementy – według niego – sprawiły, że urząd nie zaryzykował ogłoszenia przetargu.

– Ale w tym roku takie ryzyko ogłoszenia przetargu podjęło województwo kujawsko-pomorskie – mówi Jacek Prześluga. – Od grudnia na jednej trzeciej linii jeździć będzie tam prywatny przedsiębiorca. Widać więc, że jak się chce, to można.

O majowym przetargu w Bydgoszczy rozpisywała się prasa w całym kraju. Wówczas po raz pierwszy w Polsce złamany został monopol PKP.
– Wszystko zaczęło się podczas ubiegłorocznych negocjacji Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego z PKP. Kolej zażądała dopłaty do przewozów w wysokości 50 milionów złotych. Podniosła cenę w porównaniu do poprzedniego roku o 11 milionów! – opowiada Tomasz Moraczewski z wydziału infrastruktury urzędu kujawsko-pomorskiego.

Marszałek województwa ogłosił więc przetarg na przejazdy. Podzielił go na trzy kontrakty: przewozy spalinowe, elektryczne oraz obsługę linii pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem.
– Gdybyśmy ogłosili przetarg na całe województwo, jego warunki udźwignęłoby tylko PKP. O konkurencji moglibyśmy wówczas zapomnieć – dodaje Moraczewski.
I stało się. Kontraktem na przewozy spalinowe zainteresowała się firma PCC Rail Arriva (ta sama, która chciała wejść na Opolszczyznę). – Cena, którą zaproponowali, była o 40 procent niższa od tej, którą dawał PKP Przewozy Regionalne. Oszczędziliśmy dzięki temu 9 milionów złotych – dodaje Moraczewski. Od grudnia Arriva zacznie wozić pasażerów naszymi szynobusami. Nowa firma zobowiązała się także do niepodnoszenia cen biletów.

– Bydgoszcz była w lepszej sytuacji od nas. Oni posiadają 13 szynobusów, my tylko cztery, w tym jeden w naprawie – mówi Andrzej Kasiura. Przy większej ilości pojazdów łatwiej zapełnić lukę, która powstaje po awarii jednego z nich.
Podpisana na Opolszczyźnie trzyletnia umowa z PKP Przewozy Regionalne obowiązuje do końca 2009 roku. Prywatni przedsiębiorcy mogą wejść tylko na linie nie objęte tym porozumieniem. U nas jest to trasa Brzeg – Nysa.
– Rozważamy możliwość ogłoszenia przetargu na tę linię – informuje Kasiura. – W ciągu kilku tygodni zostanie opracowana specyfikacja przetargowa. Chcemy zobaczyć, czy będzie zainteresowanie przewoźników. Jeśli się zgłoszą, przetarg rozstrzygnięty zostałby pod koniec roku. Od lata przyszłego roku linia mogłyby zostać uruchomiona – dodaje.
Urząd marszałkowski planuje zakupienie też pięciu nowych szynobusów. Nastąpi to prawdopodobnie w latach 2008-2010.
– Ale wejście tylko na jedną linię dla prywatnego jest raczej mało opłacalne – uważa Prześluga. – Bez względu na to, czy organizujemy jedną linię czy całą spółkę przewozową, to narobimy się tak samo. Zysk w przypadku jednej linii jest bardzo wątpliwy – ocenia.

Mimo to zainteresowane firmy już są. Między innymi spółka Dolnośląskie Linie Autobusowe z Wrocławia. – Wprawdzie wozimy teraz pasażerów autobusami, ale mamy koncesje na przewozy kolejowe – mówi Wanda Zielińska, pełnomocnik zarządu. – Także w tej branży chcemy działać. A możemy zaproponować niższe stawki za pociągokilometr, ponieważ nie mamy tak wysokich kosztów jak PKP – dodaje.
Niewykluczone, że firma weźmie udział w przetargu, aby zaczepić się na opolskim rynku. W 2009 roku kończy się umowa urzędu z Przewozami Regionalnymi. Wtedy do wzięcia może być więcej tras. – Jesteśmy zainteresowani każdym przetargiem – zapewnia Zielińska.
To samo potwierdza Rafał Błaszkiewicz z PCC Arriva. Jak zapewnia, firma nie obraziła się na urząd marszałkowski za tegoroczne nieudane rozmowy. – Patrzymy na sprawę ekonomicznie a nie politycznie. O obrazie mowy być nie może – mówi. – Jeśli zostanie ogłoszony przetarg, na pewno przeanalizujemy jego warunki.
Arriva już niedługo będzie miała znacznie więcej argumentów w rozmowach z zarządami województw. Firma sprowadza z Danii wagony, przymierza się do kupna szynobusów. – Jeśli Zarząd Województwa Opolskiego ogłosi przetarg na inne linie, też będziemy zainteresowani. Żeby jednak przewoźnik mógł wejść na wasze trasy pod koniec 2009 roku, przetarg musi być zorganizowany co najmniej półtora roku wcześniej – dodaje.
Co ciekawe, do tego przetargu gotowe są stanąć także PKP Przewozy Regionalne. – Mamy możliwości techniczne, by podołać temu zadaniu – mówi Genowefa Ładniak, pełnomocnik zarządu spółki. – Aby jeździły tam pociągi, urząd musi przeznaczyć dotacje. Zrezygnowaliśmy z jeżdżenia tam właśnie z powodu braku pieniędzy – dodaje.

Według niej, na razie nie wyrosła poważna konkurencja dla PKP. – Ale liczymy się z tym, że w ciągu najbliższych lat prywatnych przewoźników może być więcej. Nie ma w tym nic dziwnego – twierdzi.
Według Roberta Wyszyńskiego z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei, sprawa jest jasna jak słońce. – Mogą nas wozić nawet Eskimosi – mówi. – Ale musi być u nas konkurencja. Bez tego nie możemy nawet marzyć o przewozach na wysokim poziomie – kończy.

Robert Lodziński

Źródło: NTO