NTO, 6 stycznia 2010
– Jesteśmy skołowani, bo tyle biletów, ile spółek – skarżą się podróżni.
W sylwestra kupiłem bilet z Opola do Wrocławia na Tanie Linie Kolejowe o 15.18. I jak to u nas bywa, pociąg był opóźniony. Najpierw 20, potem 30 i w końcu 40 minut – opowiada pan Kazimierz z Brzegu.
W tym czasie na peron wjechał następny pociąg do Wrocławia, o 15.56. Pan Kazimierz chciał się szybko przesiąść, ale ponieważ pociąg należał do spółki PKP Przewozy Regionalne, więc musiał wymienić bilet.
W podstawowym zakresie ofert można się połapać – to tylko DWIE spółki, a nie kilkadziesiat, jak w PKS-ach, busach czy nawet liniach lotniczych (miedzynarodowych).
Nie ma już jednej wielkiej dziadowskiej kolei – jest równie dziadowska kolej podzielona przez profesora E. i polityków, za to chwilowo konkurecyjna w jakiś tam „dziwny” sposób. To nawet dobry „pretekst”, aby pasażerowie, którym się zazwyczaj nie chce – zainteresowali się kierowaną do nich pofertą.
Na linii Kraków – Gliwice – Opole – Wrocław jest obecnie tyle pociągów, ile NIGDY nie było; nie było nawet „za Niemca” – do wyboru, do koloru (fioletowego zwłaszcza:-) – tylko się cieszyć. Poza tym taka kolej, jakie państwo. Takie państwo, jacy politycy i partie.
A że marketing POZAdworcowy leży i kwiczy, to wiadomo od lat. I nawet imć Wiecheć tego zmienić nie potrafi. Bo nie ma za co, albo nie chce.
Albo ma za dużo związkowców na stanie (utrzymaniu) swej biurwy.
Polecam, choć powtarzanie tej mantry jest nudne jak flaki z olejem:
http://www.polskatimes.pl/komentarze/205629,odmrazanie-tylka-w-polskim-pociagu-albo-luksus-w-niemieckim,id,t.html