Prudnicka.pl, 7 listopada 2010
Wszystko wskazuje na to, że tylko do grudnia, do corocznej zmiany rozkładu jazdy, przez Głuchołazy przejadą polsko-czeskie pociągi międzynarodowe.
Kolejowe przejście graniczne w Głuchołazach uroczyście otwarto 9 grudnia 2006 roku. Od tamtej pory pasażerowie pociągów czeskich (do tego czasu jadących jedynie tranzytem) mogli na stacji w Głuchołazach kupić bilet i skorzystać z możliwości podróży.
Następne linie, na których będzie zlikwidowany ruch pasażerski z powodu fatalnej infrastruktury i braku pieniędzy przez najbliższe 300 lat to OPOLE -NYSA i K-KOŹLE – NYSA a później BRZEG – NYSA.
Pozdrawiam !!!
Proszę podziękować Profesorowi E. Swoją drogą – facet całkiem interesująco potrafi napisać list otwarty. Czytaliście? Niezłe pióro. Szkoda jednak, że realnych efektów brak.
Bo jakie są realne efekty najgłupszej reformy w dziejach polskiej kolei (usramorządowienie), każdy widzi. Widzą pasażerowie, odzwierciedlają to znakomicie statystyki przewozowe. Tylko profesor tego nie widzi.
Nie mogę o wszystkim napisać i w język się teraz ugryźć muszę, ale nie tylko woj. opolskie ma problem z tzw. „pociągami międzynarodowymi”. To efekt zmniejszenia dotacji dla tego typu pociągów przez MI. Jednym słowem, Panie i Panowie – w naszym kraju jest kasa na IPN, jest kasa na tysiąc innych rzeczy zbędnych i niepotrzebnych, ale nie ma kasy na realizowanie czegoś, co jest w moim odczuciu jakimś wskaźnikiem rozwoju cywilizacyjnego. Brak sprawnego transportu publicznego, to busz. Już nie trzeci, lecz czwarty świat.
Jak rozumiem, profesorem E. kieruje troska o to, by nie osłabiać „spójności terytorialnej naszego kraju”? Kto śledzi na bieżąco branżę kolejową, ten wie kiedy i przy jakiej okazji to sformułowanie padło. I kto jest spłodził.
Pozdrawiam,
Krzysztof Kuś
Dlatego trzeba myśleć – oraz BOMBARDOWAĆ kandydatów do SEJMIKU (wybory – tak, tak!!!) o uruchomienie relacji Nysa – Głuchołazy ze skomunikowaniami na czeskie vlaki – tylko tak uratujemy to połączenie. Ale nie od razu, niestety… Niestety profesor E. jest problemem – o ile wiem, nie tylko dla Mikoli, ale tzw. koalicyjnym, tylko że głośno się o tym nie mówi, a szkoda.
Dofinansowanie z miedzynarodówek idzie na TLK, jak wiadomo… Kolejnym problemem „nierozwiązywalnym” w polskim buszu jest ten cholerny tranzytowny „bierutowski” przystanek w centrum samych Głuchołaz – przecież tam jest nawet PERON gotowy! I o to też należy pytać oraz monitować kandydatów do sejmiku z okręgu nyskiego, kandydatów na starostów, burmistrzów itp. Kto chętny? Samo się nie zrobi… Same pociągi nie pojadą, ktoś musi je zaplanować, zatwierdzić i dofinansować – może to zrobić tylko sejmik i nowy zarząd UM. Mikolska „czarodziejska różdżka” tu nie zadziała – także moja :-)
Panie Robercie z obecnymi problemami taborowymi nie ma na czym, mają niby przyjść w grudniu szynobusy z NEWAGU (ale nie wiadomo co to będzie, oby tylko nie powtórka SA109 który więcej stał niż jeździł) Popyt na połączenia międzynarodowe przez Głuchołazy jest minimalny (przykład z ostatniej soboty: Nysa-Jesenik: ja i jeden Czech który jechał jednorazowo-powrót z pracy, w drugą stronę z Ostruznej do Mikulovic 3 osoby dalej tylko 2 do Nysy). Promocja a raczej jej brak tych połączeń robi swoje niestety.
Ja to widzę tak (choć wiem że to bardziej jako sen może się zrealizować), województwo odkupuje od czechów dwie 810 i modernizuje je tak by UTK wydał dopuszczenie i puszczać je do Zdroju ze skomunikowaniami z Głuchołazach. Oprócz tego potrzebne było by otwarcie przystanku w centrum na linii do Jesenika który tak jak Pan już wyżej napisał istnieje.
Tylko czy mieszkańcy Głuchołaz zechcieliby powrócić do usług kolei? Dla uczniów było by taniej, ale busy mają tą przewagę, że w Głuchołazach jadą z osiedli i tam wsiada cześć mieszkańców i w Nysie jadą przez same centrum mają po drodze na terenie miasta kilka przystanków (PKS jadą z dworca centrum na dworzec PKS normalnie, tyle że po drodze na Piłsudskiego mogą wysiąść pasażerowie i kilka kursów porannych przejeżdża obok ZSRCKU gdzie wysiada część uczniów). Na busy (PKS oprócz klasycznych autobusów także uruchamia małe busy) nie ma biletu miesięcznego. Natomiast FAN (prywatne busy) wprowadziły już taki bilet
No to Panowie Mikole – skoro wiecie co i jak być powinno, to pisać, dręczyć, męczyć, zasypywać mailami UM i PR, robić dym, szum mdedialny itd. Kurcze – wszyscy są mocni w gębie, a jak przyjdzie do realnych działań, to jakoś nie ma nikogo… że tak powiem.
Wiem, że działania realne są nieco trudniejsze do pisania na forach. Nie raz trzeba zarwać noc, by zredagować jakieś pismo, list itd. Ale do jasnej – róbice to. Nie bójcie się. Bo jak Wy nie będziecie o SWOJĄ lokalną kolej walczyć, to nikt o nią Wam walczyć nie będzie. Dociera?
Powyższe rzecz jasna nie jest do Roberta. On jest własnie kapitalnym przkładem, jak można SKUTECZNIE walczyć o lokalne trasy. To czasami -proszę mi wierzyć, wiem co mówię- jest walka na granicy ześwirowania. Serio, psychinicze i fizycznie człowiek siada. Ale warto. Kurcze – WARTO. I róbice to. No – róbice MIKOLE! I to już!
Panie Krzysztofie ja tam mogę słać pisma (co mi szkodzi nadać dodatkowy list skoro i tak jestem na poczcie średnio raz na tydzień) ale według mnie dobrze by było żeby wspólnymi siłami ustalić o co dokładnie ,,postulujemy” np. czy połączenia takie jak obecnie tyle że finansowane przez województwo, czy weekendowe połączenia do Głuchołaz na szynobusie (w weekendy stoi jeden wolny w Nysie więc problemu by nie było) czy tak jak w wcześniejszym poście napisałem o pozyskanie od Czechów dwóch 810 (od nowego RJ zamykają kilka lokalek więc będą mieli nadmiar ich), tyle że w przypadku 810 czas jazdy do Głuchołaz by się wydłużył (ze względu na przyspieszenie i prędkość maksymalną).
A nawet spróbować tak jak w przypadku reaktywacji Brzeg – Nysa opracować jakiś wstępny rozkład. Jeżeli udało by się zrobić to szybko to można by ,,pognębić” trochę kandydatów na burmistrzów (W Nysie pewne jest że będzie druga tura, nie wiem jak w Głuchołazach).
Ja ze swojej strony mogę spróbować zainteresować sprawą lokalne gazety (choć w przypadku NN pewnie się nie uda).
PS. Wybiera się ktoś pożegnać odcinek Nowy Świętów – Głuchołazy 11 grudnia? Może jakiś mały ,,pogrzeb” na wzór pośpiesznego SZYNDZIELNIA w Rybniku?
Ja tam żaden Pan. :) Krzysiek. I już.
Bartku – i o to chodzi. Widać, że masz głowę pełną pomysłów. I świetnie! Teraz tylko działać. :)
w slużbowych rozkładach jazdy te pociągi są jesennik przedłużony do wrocławia i opole ostrużna też tylko bardzo dużo błedów z Jesennika jedzie 6,7 a wraca z brzegu w 7 jak będzie można w poniedziałem podam ten rozkład
Ściągnąłem sobie właśnie czeski rozkład jazdy 2010/2011 i wynika z niego, że z Głuchołazów nie jedzie żaden pociąg w stronę Polski. No chyba, że ČD traktuje osobno stację Glucholazy i Głuchołazy.
Rozkład ČD 2010/2011 jest dostępny http://www.cd.cz/azak/offline-jizdni-rad (trzeba się zalogować).
No bo nie jedzie żaden! :-((( Ministerstwo przydbało o „spójność terytorialną kraju”, podobnie jak w przypadku Poznań – Berlin. Z jakiej planety przyleciałeś, że nie wiesz? :-)
Poszło na Teelki.
Ale najdalej za rok trzeba to załatwić inaczej. TRZEBA i już! Bo jak będziemy liczyli na Julka, to nam piasku na Saharze zabraknie – nie tylko przygranicznych pociągów regionalnych.
Przez chwilę miałem złudne nadzieje wywołane komentarzem marco :)
Bartek: „Wybiera się ktoś pożegnać odcinek Nowy Świętów – Głuchołazy 11 grudnia? Może jakiś mały ,,pogrzeb” na wzór pośpiesznego SZYNDZIELNIA w Rybniku?”
Bez urazy, ale obserwuję nową modę wśród mikoli – pogrzeby pociągów. :) Fajnie – spotkamy się, odprawimy modły nad ciapągiem, zapalimy świeczki. Porobimy foty (klimatyczne będą, z podpisem „ostatni ciapąg”). Poprosimy mechanika by zrobił mega Rp1. I co? Nic. Rozjedziemy się do domów. Koniec. Media coś tam napiszą, albo i nie. I po sprawie.
Nie neguję sensu takich akcji, czy też może lepiej – heppeningów. Ale tu trzeba systematycznej, mądrej, cierpliwej i wytrwałej pracy. Nie jednorazowe akcje, spędy mikolskie i tym podobne rzeczy. Wytrwała walka – tylko to przynosi efekty.
Choćbyśmy się do tych szyn przykuli, to nic nie zrobimy. Nie uratujemy teraz tych połączeń. Podziękowania proszę kierować do MI i do pewnego wesołego pana w okularach z tytułem profesora. Ale to, że teraz nie uratujemy, to nie znaczy, że się z tym żegnamy na zawsze. Robert pokazał sposób, w jaki można za rok to rozwiązać.
Pozdrawiam