NTO, 13 stycznia 2009
Szefowie PKP Przewozów Regionalnych twierdzą, że zima ich zaskoczyła. Stare lokomotywy odmawiają posłuszeństwa i nie chcą ogrzewać całego składu.
Przy minus dwudziestu stopniach mrozu nie ogrzać pociągu to skandal! – denerwuje się Dariusz Adaszek z Jasienicy, który codziennie o godz. 5.23 dojeżdża koleją do pracy w Opolu.
Podobnie jego koleżanka, Wioletta Łużna. Ona również skarży się na zimne pociągi.
Pasażerowie twierdzą, że w takich warunkach wytrzymać nie idzie – siedzą opatuleni, w kurtkach, szalikach i rękawiczkach. Tak było przynajmniej kilka dni z rzędu w ubiegłym tygodniu.
– Koszmar – irytuje się pani Wioletta. – Może szefostwo kolei w końcu coś z tym zrobi?
Więcej szczęścia mają pasażerowie szynobusów. Nie narzekają na zimno, a co najwyżej na ciasnotę. – Na szczęście zbyt często nie korzystam z pociągów – uśmiecha się Anna Poterak, jedna z podróżnych, która wczoraj jechała do Opola właśnie szynobusem.
O tym, że poranne kursy jeżdżą czasem niedogrzane, szefostwo Opolskich Zakładów Przewozów Regionalnych doskonale wie. Ale poradzić na to za bardzo nic nie może.
– W lecie dostaliśmy cztery lokomotywy od zakładu taborowego Cargo, ale zanim się zorientowaliśmy, że nie są całkiem sprawne, to zima nas zaskoczyła – przyznaje Andrzej Szwed, dyrektor spółki OZPR w Opolu.
Ze skutkiem takim, że gdy temperatura na dworze spada poniżej -15 stopni Celsjusza, lokomotywy odmawiają posłuszeństwa i nie chcą ogrzewać całego składu. No i Szwed staje przed dylematem: jechać czy nie jechać?
– Z dwojga złego puszczamy niedogrzany pociąg, bo odwołanie go wywołałoby chyba większe zamieszanie i niezadowolenie pasażerów – tłumaczy dyrektor Szwed. – Rzecz jasna, próbujemy naprawiać na bieżąco wszystkie usterki, ale nie zawsze się to udaje. W każdym razie – z założonymi rękami nie siedzimy.
Pasażerowie skarżą się jednak nie tylko na chłód, ale też ciągłe opóźnienia. Szefostwo kolei tłumaczy, że te również spowodowane są niskimi temperaturami i powstałymi w ich wyniku usterkami.
– Każdy z pasażerów może złożyć reklamację, a nam pozostaje przeprosić za uciążliwości i prosić podróżnych o cierpliwość – dodaje dyrektor spółki.
Szwed ma bowiem nadzieję, że niebawem uda się wymienić większość taboru na szynobusy. Wówczas miałby problem z głowy.
– W lutym urząd marszałkowski obiecał nam jeden szynobus, a w późniejszym terminie jeszcze cztery kolejne – mówi. – Mam zatem nadzieję, że niebawem te 40-letnie lokomotywy już nie będą nam potrzebne.
Póki co, jednak pasażerowie zdają sobie sprawę, że pozostaje im ciepło się ubierać i modlić o szybkie nadejście wiosny…
Klaudia Bochenek
Źródło: NTO