Gazeta Wyborcza – Opole, 28 września 2011
Opolski biegacz Piotr Uciechowski [na co dzień kierownik pociągu w OZPR – dop. AO] 30. rocznicę startów uświetnił udziałem w jednym z najbardziej prestiżowych i najsilniej obsadzonych półmaratonów w Europie – 50. Dexia Route du Vin, który odbył się w Remich w Luksemburgu. Co ciekawe – start w jubileuszowym wyścigu poprzedziła ponad 23-godzinna podróż pociągiem.
Ten wyjazd do Luxemburga, to jeden z moich najkrótszych czasowo ( ok. 53 godz. wraz z podróżą w obie strony ) kilkudziesięciu podróży na zawody koleją zdarzały się i bardzo długie ponad 3 dobowe ( w jedną stronę z kilkunastoma przesiadkami poc.) np. do Maroka ( Marrakechu ), ponad 2.dobowe ( w jedną stronę ) : na Wyspy Brytyjskie ( do Anglii, Walii, Szkocji, Irlandii Płn. czy Irlandii ), Portugalii, Hiszpanii, Włoch, Grecji, Turcji, prawie 2.dobowe : do Bułgarii, Norwegii, Finlandii, Estonii, Francji, Serbii, Rosji ( Biełgorod ), Danii czy ponad dobowe : do Rumunii, Rosji ( Moskwa ), Łotwy, Ukrainy ( Odessa ), „Beneluxu” ( Holandii i Belgii ), Chorwacji, Słowenii, Austrii, Szwajcarii.
O podróżach krótszych niż dobę niż ta opisana w artykule „GWwOp.” do Luxemburga – do krajów bliskich Polsce ( np. : Litwa, Ukraina, Białoruś, Czechy, Słowacja, Węgry, Niemcy, Szwecja – promem na zawody nie wspominam ), bo takie podróże na mnie kolejarza z „krwi i kości” nie robiły żadnego wrażenia.
Do poniższego materiału chciałem dodać iż wymienione w tekście podróże tyle trwały w jedną stronę na zawody ( z powrotem było tak samo ).
Była jeszcze i taka prawie 2.dobowa do Biełgorodu w ZSRR z 5.godz. zwiedzaniem w szybkim marszu – Moskwy ).
A jeszcze np. była taka ponad półtorej dobowa do Kopenhagi na Maraton przez Berlin, Hamburg, Putgarden potem promem kolejowym do Roedby i dalej poc. do Kopenhagi gdzie przyjechałem ok. godz. 23. zapytawszy o cenę noclegu w hotelu na dworcu ( była ok. 100 USD ) „zmroziło” mnie, więc „zakamuflowałem” się na stacji w śpiworze pod rusztowaniami gdyż tam był w jakiejś części dworca remont, ale przed godz. 1.w nocy „wytropił” mnie policyjny pies i wygonili mnie na zewnątrz stacji ( bo tam jak w większości miast na zach. dworzec na noc był zamykany do sprzątania ), przesiedziałem więc na torbie i śpiworze do rana, rano poszedłem ( koło tej Kopenhaskiej kobiety – ryby, małego pomnika w zatoce ) do Biura zawodów, odebrałem nr startowy i pobiegłem pełny Maraton ( 42,195 km ) nie najgorzej ( 2,43 godz.) będąc 64. w stawce ok. 3 tyś. startujących.