Radio Opole, 23 lutego 2011
Polskie Koleje Państwowe wdrożyły procedury likwidacyjne kilku linii kolejowych na terenie powiatów: raciborskiego, kędzierzyńsko-kozielskiego oraz głubczyckiego. Są to odcinki pomiędzy Baborowem a Pilszczem, Pietrowicami Wielkimi a Kietrzem i Polską Cerekwią a Baborowem.
Powtórzę się z komentarzem z RK, ale nie mogę inaczej, bo mnie nosi.
„PKP PLK w tej chwili skupiona jest na remontach przede wszystkim głównych ciągów komunikacyjnych. ”
Powinno być nie „w tej chwili”, ale „od zawsze”. Ino magystrale do Wawy. Resztę zaorać.
A teraz tytułem ciągu dalszego. Na pekapie mamy nadal mentalność sprzed 1989 roku. Granica państwowa jest otoczona zasiekami z drutu kolczastego i chroniona jednostkami specjalnymi. A do Czech można pojechać tylko za specjalną przepustą z MSW, tak?
No to chciałbym przypomnieć że od Pilszcza do Opawy jest jakieś 9km. Opawa ma 60 tysięcy mieszkańców. Dla plki i kolejowych bonzów to zadupie do którego nikt nigdy nie pojedzie, tak?
Z Pietrowic do Krnova (Karniowa) który ma 25 tys. mieszkańców (i oficjalną stronę www po polsku – nawiasem – które polskie miasto tak ma po czesku?) jest jakieś 5 km. Zresztą to linia do Głuchołaz. Tam też nikt nigdy nie pojedzie?
Czy nie można się dogadać z Czechami w sparwie wspólnych projektów? Bo na razie to oni coś chcą zrobić, ale strona polska ich zlewa. Porażające jest takie myślenie. Dobrze że Kaiser zbudował, bo jest co sprzedawać albo kraść.
I jeszcze jedno. Pytanie do bardzowielceszanownego Pana Derektora: czy po likwidacji linii proporcjonalnie zmniejszy się zatrudnienie na stanowsikach administracyjnych w Pana Oddziale?
Do Piotra: linia Głubczyce-Karniów nie nadaje się do odtworzenia w miejscu, w którym biegła. Wszystko przez przebudowę drogi, która na zawsze chyba uniemożliwiła wykorzystanie kolei biegnącej przez pewien wykop. Zapomniałem nazwę miejscowości, ale robiąc nową drogę tak zniszczono wiadukt kolejowy, że teraz nie ma szans na to, by tam biegły tory. Co więcej w ubiegłym roku jedna z firm zniszczyła spory odcinek rozbierając materiał z podsypki. Szkoda, ponieważ biorąc pod uwagę, że w Karniowie swoją siedzibę ma Slezske Zemske Drahy (organizator przejazdów na wąskotorówce) to wiadome jest, że tym odcinkiem mogłyby kursować czeskie, normalnotorowe pociągi z parowozem, ale już się nie da. Dlatego planowane jest alternatywne połączenie z Osoblahy do Racławic Śląskich (wąskotorowe). Tutaj problem polega na przekonaniu Ministerstwa, że to fajny pomysł (bo każdy o tym wie, tylko nie wszyscy Ci na „górze”). Drugi problem to fakt, że lokalne samorządy nie mają kasy więc teoretycznie czeskie stowarzyszenie jest zdane na siebie, ale działa (chyba mają już trasę kolejki od Osoblahy do linii głubczyckiej pod Racławicami). Inna sprawa to media. Już trzy razy czytałem art w NTO dotyczący kolei w Głubczycach i była tam dodatkowa informacja, „że rozmowy w sprawie połączenia Racławic i Osoblahy zostały zawieszone” – skąd taka bzdura i to 3 razy to nie mam pojęcia :(. Dobrze, że czesi tego nie czytają, ale pewnie ktoś z Głubczyc to podał. Bez komentarza, bo takie coś nie tylko rysuje nieprawdziwy obraz, ale i zniechęca społeczników do pracy…
Co do linii do Pilszcza to polecam: http://kolejpodsudecka.pl/portal-historyczne-news-5.html (historia linii napisana przez Piotra Kopczyka). W marcu planuję fotografować cały odcinek od Baborowa do Opavy. Zobaczymy jak to się prezentuje aktualnie.
@Staszek. Dziękuję za wyjaśnienia. Oczywiście wychodzi, jak zawsze bokiem, że władza wie lepiej. I ta we Wrocławiu i Warszawie. Stąd morał: OGN powinien być także w Opolu.
Skoro jednak jest linia do Pilszcza, razem z tym wspaniałym mostem w Nowej Cerekwi, a za granicą 60-tysięczna Opava, to może warto z nimi spróbować zacząć działać? Napisałem w tej sprawie do samorządów z Głubczyc i Baborowa. Ciekawe co dalej?
Ja piszę z Karkowa, więc jestem „obcy”, dlatego bardzo liczę na inicjatywę miejscowych mieszkańców. Przecież Opava to nie jest dziura w środku lasu, można z niej jechać wszędzie na Czechy. Można by było przez Głubczyce – Prudnik do Nysy (ew. Wrocka). Marzenia, które blokuje brak 9km toru. W środku Europy, w XXI wieku to jest dla tych pseudo-kulejorzy problem nie do przeskoczenia. Lepiej zlikwidować, zaorać, zalać wodą.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Dziwnie to zabrzmi Panie Piotrze, ale o tym, że Opava czy Karniów to wspaniałe, duże i piękne miasta wie Pan i masę osób z kraju, ale często nie wiedzą o tym, Ci, którzy mieszkają w pobliżu tych miast.
Ostatnio pojawiły się propozycje ze strony samorządów, by tory zaorać i na ich miejsce pobudować ścieżki rowerowe… oto wszystko, na co ich stać.
To nawet w busami stojącej Małopolsce wśród lokalnych samorządowców wzrasta świadomość i zaczyna powoli docierać, że kolej, w tym ta lokalna, to kapitalna rzecz, która przy odpowiednim finansowaniu i polityce, jest fantastycznym środkiem transportu.
Położona na Bałtyku wyspa Bornholm słynie z fantastycznym ścieżek rowerowych – blisko 300 km tras! Mało kto jednak wie, że prawie 1/4 tych szlaków powstała na miejscu… systemu kolei wąskotorowych. Bornholmskie Koleje Żelazne funkcjonowały w latach 1900-1968. Zlikwidowano je, bo jak tłumaczono „wzrasta konkurencja ze strony dróg kołowych i przewozy stają się nieopłacalne” (skąd my to znamy, prawda?). Dzisiaj jednak coraz powszechniejsze są głosy, że zbyt łatwo pozbyto się czegoś, co mogło stać się magnesem przyciągającym miłośników kolei i turystów z całego świata i symbolem wyspy. To, co na przełomie lat 60 i 70 wydawało się oczywiste, dzisiaj już wcale takie nie jest.
Jeszcze trochę czasu i unas dopiero będzie zgrzyt
Hmm… patrząc na zakupy taboru, to w małopolskim dbają o magistralę E30 + trasy aglomeracyjne, a linie lokalne mają w nosie – w opolskim zaś dokładnie przeciwnie :)
Najbardziej z tego całego zestawu szkoda Cerekwi, bo to czynna linia z ruchem towarowym. Na naszych drogach i tak już jest dużo za dużo tirów, a po likwidacji tej linii ich niewątpliwie przybędzie. Co na to samorządy? Kto połata kolejne dziury w drogach, kto zapewni bezpieczeństwo pieszym i rowerzystom?