Moja pierwsza miłość. Niespełniona jak diabli. Nieokiełznana, niewzruszona – twarda jak zbrojony beton. Panienka! Niewydana, ale na wydaniu! Cholera: podchodziłem do niej z każdej strony – z góry, z dołu, z boku i z… frontu, wiele razy. Łechtałem, pieściłem, fociłem, kusiłem i… nic! I tak już od prawie 30 lat. Ostatnio – zdesperowany i wkurzony – zacząłem ją zdradzać wrednie, a nawet zagranicznie – tam bywają nieco szybsze panienki. Nic to nie dało. Panna wciąż kusi urokami, wabi klimatem, fermęci misia, łamie pikawy adoratorów – zaskarbiła nawet serca potomków husarskich rycerzy. A ja to co? Pies? Zlewa moje zaloty, pozostając fantastyczna w majestacie swojego uroku. Nadal leży niewzruszona jak głaz, majestatyczna, kusząca, olśniewająca urodą.

I geometrią profilu podłużnego oraz pionowego :-). Bo CEEMKA* to ładna i fajna panienka. Moja miłość od pierwszego spojrzenia, obejrzenia i wejrzenia lub – sorry – jeżdżenia nią lub po niej. Pierwszy raz zakochałem się w panience Ceemce w roku bodaj 81, kiedy wlazłem na sputnika ET 21 i przejechałem z Zawiercia do Opoczna w kabinie. Dziewiczo przejechałem się po panience Ceemce. Te fantastyczne łuki, te rozjazdy na „stówę” na bok, te krajobrazy Jury z zalewem kostkowickim i wapiennymi górkami. Na wtedy ta geometria była rodem z filmów science-fiction – a we Francji dopiero uruchamiali swoje pierwsze w Europie KDP.

Epoki to twardzielki: nie boją się ani zazdrosnych i szybkich Husarzy, ani też zapowiedzianych dawno rycerzy wychylnych i zespolonych (bo tych jakoś nie widać i nie widać). Można powiedzieć: od dziesięcioleci żyją z Panną w symbiozie - i tak im chyba zostanie.

Panna 30-letnia, a może 32-letnia (sam nie wiem od kiedy liczyć jej wiek, bo przecież powinno się od pełnej elektryfikacji dwutorowej) zostanie jednak poddana niebawem dużej próbie. Stara się o nią nie jakiś tam świrnięty Mikol, nie jakiś romantycznie i beznadziejnie z natury swej zakochany podlotek, ale nie byle kto – bo sam pan E-Te-Ce-eS!* Pan ma wspólnotowo-europejskie konotacje, jest kasiasty jak Carrington, kusi nowoczesnymi zabezpieczeniami i zapewnia pannie… przyspieszenie. No bo ileż można dopuszczać na sobie jeżdżenie z archaiczną chyżością jedynie 160 km/h, prawda? Im panna wiekowo dojrzalsza, tym ma większe wymagania – stąd przyjmuje zaloty pana ETeCeeS-a z wstępną akceptacją – nigdy dotąd u niej nie widzianą. No cóż: podobno prawdziwa miłość polega na kochaniu bezwarunkowym, a więc nie potnę się, ani z mostu umiłowanej Ceemki nie rzucę, jeśli Panna wyjdzie za pana ETCS-a. Pan nawet szepcze Ceemce, że za jakiś czas podwyższy posag i z poziomu pierwszego awansuje pannę na poziom drugi. Ech, a może nawet pan ETeCeeS nie tylko do 200-220 km/h pannę we wstępnych planach posunie (w prędkości, coby nie było skojarzeń), ale nawet do 250 czy 300 km/h. Na tym poziomie drugim.

Trudno się oprzeć takiej pokusie, więc chyba – o nienasyceni Panny adoratorzy – czas jej wielki przyjdzie. Ale nie już. Za jakieś dwa lata. Przyznać trzeba: dłuuugo czekała – aż się wreszcie doczekała. Mając powyższe na uwadze, postanowiliśmy jeszcze panienkę pouwodzić po staremu, tym razem we dwójkę – z Krzysiem. Czegośmy tam przed nią nie robili, adorując Pannę w rytuale taneczno-godowym: pokazowo razem obejmowali, kroki ćwiczyli, w mostek i wiadukt całowali (i w szynę sprężyście przytwierdzoną), focili, kręcili, chuchali, dmuchali, a nawet tyłki – jak mega kopnięte świry – wypinali!

I co?

I nic. Panna woli pana E-Te-Ce-eSa! Woli jego cholerne eurobalisy, liczniki osi, europętle i takie tam duperele. A na drużbę mieć będzie całe stado posuwających po niej husarzy, bo zapowiedzeni rycerze zespoleni i wychylni chyba na wydanie Panny Ceemki nie zdążą. Ale cośmy się napatrzyli na Pannę – to nasze! A resztę macie na fotach :-)

Tekst: Robert Wyszyński
Foto: Krzysztof Kuś, Zdzisław Kuś, Robert Wyszyński

PS. Ten tekst – co wynika samo z siebie – nie jest dedykowany „normalnym” (normalni go nie zrozumieja :-). Ale my nie jesteśmy, na całe szczęście, „normalni”. I dobrze nam z tym.

Objaśnienia

* CMK (Panna CeeMKa): Wikipedia
* ETCS (Pan E-Te-Ce-eS): Wikipedia | Inforail

Zdjęcia

Każde zdjęcie można powiększyć (klikając na nie)

Panienka Ceemka kusi wyremontowanymi na błysk wiaduktami - aby zachwycić Pana E-Te-Ce-eS-a

Ceemkę ujeżdżają nawet "kible Morusia" - ale tylko wtedy, gdy w pobliżu nie czają się zazdrośni o Pannę Husarze! Jak widać na focie (semafor wjazdowy do Góry Włodowskiej), również bez szemrania schodzą z drogi... Epokom.

Mizdrzymy się do Panienki u jej podnóża - a nuż się nam adoratorstwo uda!

Ćwiczymy kroki w tańcu równoległym (brawa dla fotografa :-) Wszak adorowane Panny lubią, kiedy adoratorzy popisują się przed nimi np. tańcem.

Panna leży pod nami - wzdłuż: od lewa do prawa! Podekscytowani wypinamy tyłki :-)

Cośmy się na Pannę Ceemkę napatrzyli - to nasze!

Panienkę od niedawna chronią z boków i z góry nowe tajemnicze skondensowane stalowe konstrukcje. Wtajemniczeni mawiają, że to zazdrośni Husarze - zaproszeni przez Pannę drużbowie - uzbroili i zabezpieczyli Ceemkę przed natrętnymi podrywaczami w elektryczne "pasy cnoty". Jak widać - skutecznie! Strach się bać podejść.

Nasza niezdobyta Panienka wygląda jak "stara rasowa kadepiara" (a kto nie wie coto "kadepiara" - to jego problem, hi, hi)

Nawet wody Zalewu Kostkowickiego podpływają do zgrabnego odpicowanego wiaduktu/przepustu CeeMKi - może też mają ochotę na bliższą znajomość (no.... tu akurat jakaś powódź mogłaby pomóc w znajomości :-)))

Ósemka z szumem poleruje nawierzchnię zacnej Panny - i lepiej, aby zdążyła, bo jak ją Husarz jakiś szybki dopadnie...

Epoki to twardzielki: nie boją się ani zazdrosnych i szybkich Husarzy, ani też zapowiedzianych dawno rycerzy wychylnych i zespolonych (bo tych jakoś nie widać i nie widać). Można powiedzieć: od dziesięcioleci żyją z Panną w symbiozie - i tak im chyba zostanie.

Panna imponuje gładziami jak i wypukłościami - nie ma więc co się dziwić naszej odtrąconej rozpaczy...

Panienka w wielu miejscach zagina się w swym profilu zgrabnie, nasypowo i śródleśnie

Chyba rezygnacja. Nic nie dały "czary", rytuały i adoratorskie zaklęcia; Panna leży zimna jak stal, kamienna i niewzruszona - co widać :-)

To jedyny Husarz sunący ze świstem Ceemką, złapany przez nas - specjalnie z daleka i z góry, bo gdyby wyczaił nas - mizdrzących się adoratorów - mogłoby być źle. Chcielibyście spotkać się z nacierającym 200 km/h Husarzem, bo Krzysiek i ja chyba NIE! :-)

Ech, ponętne widoki od... spodu Panienki. Ale nie powielajcie tych zdjęć, bo Was oskarżą o kolejową pornografię :-)