NTO, 10 sierpnia 2007

Pociągiem z Opola do Jesenika jeździ niewielu pasażerów. Czesi chcą to zmienić.

– Nie nastawialiśmy się na tłumy pasażerów, ale międzynarodowym pociągiem Opole – Ostrużna jeździ bardzo mało ludzi. Granicę przekracza kilka osób dziennie – martwi się Petr Polasek, członek zarządu województwa ołomunieckiego. – Może się okazać, że nie wystarczy dotacji na utrzymanie tego połączenia.

Rocznie Czesi dopłacają do linii 4 miliony koron (ok. 500 tys. zł). Drugie tyle spółce PKP Przewozy Regionalne płaci polskie ministerstwo infrastruktury. Przewoźnicy obsługują bowiem linię wspólnie, każdy po swojej stronie granicy.

Pociąg z Opola do Jesenika i Ostrużnej ruszył w styczniu tego roku. Latem i w sezonie zimowym kursuje codziennie (wyjazd z Opola o 5.50, powrót z Ostrużnej o 17.10).

– Jechałem kiedyś tym pociągiem z Opola. Do Nysy był prawie pełny, ale tam wszyscy wysiedli i do Głuchołaz jechałem sam – opowiada Andrzej Perucki, zapalony turysta z Głuchołaz. – A przecież dla turystów to doskonałe połączenie także latem. Można się rano dostać w sam środek Jeseników, prosto pod kolejkę na Szerak i wybrać na wspaniałą pieszą wędrówkę.

Czescy samorządowcy zastanawiają się, jak przyciągnąć pasażerów. Jest propozycja, żeby przyspieszyć trochę czas kursowania (120 kilometrów pociąg pokonuje obecnie w 4 godziny) i dołączyć wagony do przewozu rowerów.

– Nie możemy zrezygnować z zatrzymywania się na stacjach pomiędzy Nysą a Opolem, bo nie możemy pozbawić mieszkańców tych miejscowości połączenia kolejowego – tłumaczy Piotr Rymaszewski z Opolskich Przewozów Regionalnych. – A specjalistycznych wagonów do przewozu rowerów nie mamy. Można jednak rozwiązać pewne problemy techniczne, co przyspieszy podróż.

Władze Głuchołaz liczą także, że od przyszłego roku uda się uruchomić na tej trasie dodatkowy przystanek w centrum miasta. Teraz na główny dworzec trzeba iść aż 3 kilometry.

Krzysztof Strauchmann

Źródło: Artykuł w NTO