NTO, 22 listopada 2005
Brzeg, Nysa. 11 grudnia przybędzie pociągów jeżdżących między Brzegiem a Nysą. – Ten rozkład jazdy wzięli chyba z sufitu – denerwują się jednak pasażerowie.
Dwa nowe pociągi mają uzupełnić przedpołudniową lukę w rozkładzie jazdy. Pierwszy wyjedzie z Brzegu o godz. 7.32 (w Nysie będzie o 8.54), drugi z Nysy o godz. 11.56 (w Brzegu o 13.18).
– Nowy pociąg do południa? Naprawdę by się przydał – ucieszyła się Jolanta Górak, która z koleżanką z Chróściny Nyskiej dojedża codziennie do szkoły w Brzegu. – Jeździmy pociągiem, bo bilet miesięczny jest znacznie tańszy niż w PKS-ie, a w dodatku nie musimy się przesiadać w Grodkowie.
Dziewczęta należą jednak do wyjątków. Większość pasażerów korzysta z jednorazowych biletów i rzadko jeździ tą trasą. W efekcie do jednego pociągu między Brzegiem a Nysą wsiada średnio 30 osób. A jeszcze pięć lat temu korzystało z niego nawet 150 pasażerów.
– To bardzo mizerne wyniki – mówi Marek Szpirko z Biura Koordynacji Komunikacji Kolejowej. Ta instytucja pracuje dla Urzędu Marszałkowskiego i m.in. opiniuje nowe rozkłady jazdy. A właśnie do tych rozkładów najwięcej pasażerów ma zastrzeżenia, co widać choćby po naszym forum internetowym.
– Po otwarciu linii w lutym liczyliśmy, że wróci do nas młodzież – przyznaje Jolanta Kościukiewicz, naczelnik sekcji przewozów pasażerskich w Nysie. – Mieliśmy mnóstwo telefonów, czy można kupić bilet miesięczny do Brzegu i z powrotem. Nie można. Linia jest jednotorowa i pociągi nie mają się jak wyminąć. Uczniom podróż pociągiem w jedną stronę i powrót autobusem się nie opłaca.
Nyscy studenci z wrocławskich uczelni, którzy kiedyś w Brzegu łapali połączenie do Wrocławia, dziś o takim rozwiązaniu nawet nie myślą.
– Wolę zapłacić 11 złotych za bus, w półtorej godziny jestem na miejscu bez przesiadek – wyjaśnia Jakub Koper. – Poza tym ostatni pociąg wyjeżdża już o 16.00, zdecydowanie za wcześnie.
– Razem z dwoma kolegami dojeżdżamy z Nysy do pracy w Brzegu jednym samochodem, bo tak jest taniej – mówi Waldemar Czepil, jeden z potencjalnych pasażerów, który jednak z kolei na tej trasie raczej nie będzie korzystał. – Rano połączenie jeszcze nawet pasuje, ale już po południu musiałbym się zwalniać z pracy albo czekać na pociąg prawie dwie godziny.
Kolejarze zaobserwowali, że większą popularnością cieszył się szynobus – nowoczesny, estetyczny, przestronny. Po otwarciu nowej linii do Kluczborka został zabrany, a na tory wróciła stara lokomotywa z wagonami. A to słaba reklama borykającej się z problemami linii. – W dodatku autobus na szynach jest dużo bardziej ekonomiczny, zwłaszcza że lokomotywę musimy wynajmować z Wrocławia – mówi naczelnik Kościukiewicz.
Wczoraj o 14.34 z Brzegu do Nysy odjechało tylko 17 pasażerów. – Ten pociąg powinien odjeżdżać po 15.00, tak żeby mogło na niego zdążyć więcej młodzieży ze szkół i ludzie z zakładów pracy – mówił obserwujący prawie pusty pociąg Waldemar Matkowski.
– Z rozkładem sobie nie poszarżujemy – tłumaczy jednak Szpirko. – Po pierwsze, przyjazdy i odjazdy trzeba skomunikować z pociągami na linii Brzeg-Wrocław, po drugie, na tej linii zwykłe składy mają ograniczenie prędkości do 50 km/h, a do tego trzeba dołożyć czas na obrócenie lokomotywy.
Najważniejszy problem to jednak brak możliwości minięcia się pociągów, więc jednocześnie na trasie może być tylko jeden pociąg.
– Brak „mijanki” kładzie cały rozkład – przyznaje Szpirko. – Ponowne uruchomienie nastawni w Grodkowie i zatrudnienie obsługi to koszt 800 tys. zł rocznie. W przyszłości może będzie to możliwe, ale wtedy musiałoby się znaleźć jeszcze odpowiednio dużo lokomotyw. Spółka PKP Cargo nie ma ich zbyt wiele, a problem jest szczególnie zimą, bo tylko niektóre są przystosowane do ogrzewania wagonów.
PKP wprowadza nowe połączenia, a jednocześnie nie ukrywa, że w przyszłym roku będzie chciało zlikwidować nierentowne linie, jeśli urząd marszałkowski nie zwiększy dotacji z 15 do 35 milionów złotych. Połączenie Brzeg-Nysa na liście do zamknięcia wymieniane jest w pierwszej kolejności.
– Znowu mówią o likwidacji? Te pociągi naprawdę są bardzo potrzebne – zaniepokoiła się Kaja Baranowska, która wczoraj jechała z Brzegu do Nysy, gdzie studiuje. – Są trochę wolne i jest ich za mało – przydałby się np. wieczorny z Nysy. Ale dobrze, że w ogóle jeżdżą.
Do marca bez zmian
Piotr Rymaszewski, naczelnik działu marketingu opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych
– Pasażerowie z Nysy i Brzegu boją się, że linia zostanie zamknięta.
– Obawy mnie nie dziwią. Ale na razie wprowadzamy trzecią parę pociągów, a jak trasa zostanie podremontowana, to może pojawi się kolejna.
– Nowy pociąg z Nysy będzie jechał przed 12.00. Kto ma nim jeździć? Robiliście ankiety?
– Ankiet nie było. Kilka lat temu kolej została sprowadzona do roli taksówkarza, którego klientem jest urząd wojewódzki.
– To znaczy, że urząd tak powiedział, a wy wprowadziliście pociąg do nowego rozkładu?
– Można zaryzykować takie twierdzenie.
– Średnio 30 pasażerów w pociągu to bardzo mało. Może by ich skusić promocyjnymi cenami biletów?
– Nie możemy prowadzić samodzielnej polityki finansowej. 50 km w całej Polsce musi kosztować tyle samo.
– To linia zostanie zamknięta z powodu małej rentowności.
– Tego nie komentuję. Do końca marca nie będzie żadnych zmian.
Joanna Forysiak
Jarosław Staśkiewicz
Źródło: NTO