NTO, 25 lutego 2009

W ciągu ostatniego tygodnia ludzie naliczyli aż 30 kursów, które były opóźnione, odwołane lub obsłużone przez autobusy komunikacji zastępczej. Skarga w tej sprawie poszła do marszałka województwa.

– Jesteśmy traktowani jak pasażerowie drugiej kategorii – denerwuje się Stanisław Stadnicki z Racławic Śląskich, który codziennie korzysta z pociągu relacji Nysa – Kędzierzyn-Koźle. Ostatnio nawet nie tyle korzysta, co usiłuje dojeżdżać nim do pracy w Prudniku. Z wątpliwym skutkiem.

– Kupiłem bilet miesięczny, a skorzystałem z niego chyba tylko piec razy – przyznaje. – Pociągi się spóźniają, albo w ogóle ich nie ma. Szczytem bezczelności było wyproszenie już usadowionych podróżnych z wagonów. Dziwnym trafem w innych częściach Opolszczyzny takie rzeczy się nie zdarzają. Czy nasz kurs jest jakiś gorszy?

Narzeka nie tylko Stadnicki, ale prawie wszyscy, którzy codziennie dojeżdżają do pracy i szkół. – Pracodawcy i nauczyciele już wierzyć nie chcą, że ciągle się spóźniamy przez te pociągi – mówią.

W poniedziałek skarga na opolskiego przewoźnika poszła do urzędu marszałkowskiego. Andrzej Szwed, dyrektor opolskiego zakładu Przewozy Regionalne tłumaczy, że kłopoty z kursami spowodowane są zimą i niekompletnym taborem.

Więcej w jutrzejszym (26 lutego) papierowym wydaniu nto.

Klaudia Bochenek

Źródło: NTO