Angora, 11 sierpnia 2008

– Jest to typowy temat zastępczy dla rządu, który kompletnie nie radzi sobie z reformą kolei, nie ma na nią pomysłu i w ogóle prawie nic nie robi. Polską kolej toczy rak monopolu, układów, nepotyzmu, przerostu zatrudnienia i przypuszczalnie korupcji – mówi Krzysztof Rytel, dyrektor Centrum Zrównoważonego Transportu.

Robert Wyszyński: Pan chyba nie lubi hasła „Ygrek”. Dlaczego?

Krzysztof Rytel, dyrektor Centrum Zrównoważonego Transportu:
Bo sprawę szybkich kolei w Polsce już dawno odłożyłem do kategorii „legendy, bajki, przypowiastki”. Jest to typowy temat zastępczy dla rządu, który kompletnie nie radzi sobie z reformą kolei, nie ma na nią pomysłu i w ogóle prawie nic nie robi. Polską kolej toczy rak monopolu, układów, nepotyzmu, przerostu zatrudnienia (grupa PKP przewozi 280 mln pasażerów rocznie zatrudniając niemal 130 tys. pracowników, nie licząc firm zewnętrznych, np. kasjerek ajencyjnych, firm sprzątających; koleje belgijskie DSB przewożą 170 mln pasażerów, zatrudniając jedynie 9,2 tys. pracowników) i przypuszczalnie korupcji. Liczba wysokopłatnych stanowisk dyrektorskich na PKP, obsadzonych głównie przez niekompetentnych działaczy związkowych idzie już w tysiące, a jednocześnie brakuje ludzi do prac liniowych.

R.W.: Naprawdę jest aż tak źle?

K.R.: Jest. Na przykład z roku na rok rośnie liczba ograniczeń prędkości z powodu tzw. wychlapów, które nie są likwidowane, mimo, że wystarczyłoby posłać paru pracowników do naprawy podtorza. PLK nie prowadzi prac utrzymaniowych na liniach kolejowych we właściwym zakresie i na przykład linia E20 Warszawa – Poznań – sztandarowa (jedyna większa) inwestycja z końca lat dziewięćdziesiątych znowu musi być remontowana. W rezultacie mamy praktycznie najwyższe stawki za korzystanie z linii kolejowych i ceny biletów, regres przewozów towarowych w szczycie boomu gospodarczego, czy dwukrotnie mniej pociągów pasażerskich uruchamianych w dobie niż 15-to milionowe Czechy.

R.W.: Mamy zrezygnować z szybkiej kolei?

K.R.: Ja w nią po prostu nie wierzę. Jeśli rząd nie ma pomysłu i odwagi żeby tę sytuacje uzdrowić i zdaje sobie sprawę, że plany modernizacji linii kolejowych choćby na Euro 2012 nie zostaną zrealizowane na czas, wtedy chwyta się takich tematów zastępczych jak szybka kolej, których realność jest obecnie nie do zweryfikowania, a kiedy już okaże się że były nierealne, pan Grabarczyk będzie już emerytem. Kto dziś pamięta nazwisko ministra transportu w rządzie Olszewskiego?

Robert Wyszyński

Źródło: Angora