NTO, 7 czerwca 2006
Kolej. Zagrożone likwidacją linie z Nysy do Brzegu i z Kluczborka do Opola będą utrzymane co najmniej do końca roku. Ale wszyscy za to zapłacimy.
Z rozkładów jazdy zniknie litera G, która ostrzegała podróżnych, że pociągi będą kursować tylko do 30 czerwca.
– W czwartek podpisujemy porozumienie z dyrekcją Przewozów Regionalnych – mówi marszałek Grzegorz Kubat. – Dyskusja była bardzo trudna i momentami żywiołowa, ale likwidacji linii nie będzie.
Tadeusz Gortowski z Grodkowa przyjął tę informację z prawdziwą ulgą.
– Jeżdżę do nyskiego szpitala leczyć chore kolano – opowiada. – Gdyby mi zlikwidowali połączenie, byłaby katastrofa. Pociągiem jest wygodniej i bezpieczniej, bo autobusem telepie, męczy. Nie ma gdzie nogi rozprostować, a czasami trzeba stać całą drogę.
Cieszyć się mogą także podróżujący z Laskowic do Opola (trasa Kluczbork – Opole). Od lipca pociąg będzie miał tu postój. Podobnie na jedenastu pozostałych stacjach trasy.
– Do tej pory to był skład widmo, nie dla ludzi – komentuje marszałek Kubat.
Skąd postęp w rozmowach? Władze województwa dołożyły kolei 1,8 mln zł. Roczne utrzymanie linii regionalnych kosztuje nas już zatem 22 mln zł (jeszcze półtora roku temu 15 mln zł). Za to PKP zobowiązały się rzetelnie rozliczać bilety.
– Do tej pory z biletu do Nysy, kupionego np. we Wrocławiu, do nas trafiały grosze – mówi Bogusław Wierdak, radny sejmiku wojewódzkiego. – Teraz mamy się dzielić sprawiedliwiej, a kursy rozliczać z dokładnością co do kilometra.
Grzegorz Kubat: – Opłacało się dorzucić te prawie 2 mln zł, inaczej musielibyśmy zamknąć dziesięć połączeń. Przewozy regionalne to nie tylko ekonomia, ale i misja.
Rafał Kłusek przyznaje, że pociągiem z Nysy do Brzegu jeździ rzadko, ale zlikwidowanie linii byłoby głupotą.
– Kiedyś tu były cztery pełne wagony, teraz są tylko dwa, a i to słabo obłożone – zauważa. – Ludzie wystraszyli się informacji o zamykaniu linii, pouciekali. Kolej musi znowu zdobyć ich zaufanie.
Kolejarze mają prosty pomysł: obniżyć ceny biletów, zgrać ze sobą terminy odjazdów i przyjazdów pociągów, żeby podróżni nie musieli wystawać na dworcach. Problem tylko w tym, że teraz kolej podzieliła się na mnóstwo firm, każda jest za coś innego odpowiedzialna, nie wiadomo z kim rozmawiać.
– Zapowiadają likwidacje, potem odwołują – sarka maszynista Edward Krzyżak. – Poszedłbym już na emeryturę, ale nie chcą puścić, bo brakuje ludzi do pracy. A kto wie, jakie zmiany będą w przyszłym roku?
Marszałek Kubat jest optymistą: – W 2007 roku niewiele się zmieni. Ewentualnie wypadną niektóre mało rentowne kursy.
Na przykład pociąg Nysa – Brzeg z godz. 11.56. Wczoraj jechały nim cztery osoby. Na rozkładzie ma się przy nim pojawić litera D – tylko w dni robocze.
:arrow: Opinia
Andrzej Szwed, dyrektor opolskiego zakładu Przewozów Regionalnych:
– Porozumieliśmy się dzięki temu, że zarząd województwa dał dodatkowe pieniądze. To na pewno wystarczy do końca roku. Przygotowaliśmy już ofertę na 2007 r., nie jest gorsza od aktualnej. Na negocjacje mamy dwa, trzy miesiące. Być może podpiszemy umowę na trzy lata. Wtedy zmiany w rozkładzie jazdy byłyby podyktowane jedynie nie najlepszym stanem technicznym linii, m.in. Nysa – Brzeg, Opole – Nysa, Kędzierzyn – Kamieniec Ząbkowicki. Jeśli będą pasażerowie, pociągi będą kursować, choć być może na tych trasach wydłuży się czas przejazdu. Mam cichą nadzieję, że w przyszłym roku zostaną zmodernizowane linie o pierwszorzędnym znaczeniu. Bo na te drugorzędne na razie nie będzie pieniędzy.
Joanna Forysiak
Żródło: Artykuł w NTO