NTO, 29 marca 2006

Kolej. Siedem pociągów zniknie z rozkładu jazdy na Opolszczyźnie. Jeśli zarząd województwa nie spełni żądań PKP, pasażerowie mogą ucierpieć jeszcze bardziej.

Pierwszego kwietnia znikną m.in. wszystkie połączenia na trasie Brzeg – Nysa – Brzeg. Taką decyzję podjęła spółka PKP Przewozy Regionalne.
– Nie mieliśmy wyjścia, bo na tej trasie przez całą dobę podróżowało zaledwie kilkanaście lub niewiele ponad dwadzieścia osób – wylicza Genowefa Ładniak, dyrektor wrocławskiego oddziału spółki PKP Przewozy Regionalne, obejmującego swym zasięgiem także Opolszczyznę.

Kolej zamierza także zlikwidować dwa pociągi między Opolem a Zawadzkiem oraz ostatnie wieczorne połączenie stolicy województwa z Fosowskiem.
Wczoraj sejmik województwa zapoznał się z planami PKP. Radni mieli wiele wątpliwości co do planowanych zmian.
– Może pasażerowie nie jeżdżą pociągami Przewozów Regionalnych, bo sie boją o swoje bezpieczeństwo? – pytał przewodniczący sejmiku Andrzej Mazur.
Genowefa Ładniak zapewniła, że kolej dba o bezpieczeństwo.
– Pociągami jeżdżą patrole SOK-istów w cywilu. Poza tym współpracujemy z policją – zapewniła.

Wciąż nie ma porozumienia co do wysokości dotacji, jaką Urząd marszałkowski ma przekazać PKP Przewozom Regionalnym na obsługę opolskich pasażerów. W 2005 roku wynosiła ona 16 milionów zł, obecnie kolej żąda aż 35 milionów.
– Możemy zaoferować 19, więcej nie mamy – rozkłada ręce marszałek Grzegorz Kubat. Zdaniem PKP ta kwota jest stanowczo za mała.
– Ale wciąż nie pokazano nam żadnych kalkulacji kosztów – narzeka Andrzej Kasiura z zarządu województwa.
– Co miesiąc do przewozów na Opolszczyźnie dokładamy 2,5 miliona zł – odpowiada Genowefa Ładniak. – Nie stać nas na pokrywanie takich strat – dodaje. I grozi, że jeśli samorząd nie spełni żądań, kolej skasuje następne pociągi.

Na piątek zaplanowano decydujące rozmowy między PKP a zarządem województwa. Teoretycznie jest możliwe, że kolej wycofa się z pomysłu likwidacji siedmiu połączeń od 1 kwietnia.
– W praktyce to jednak bardzo mało realne – dyrektor Ładniak nie pozostawia złudzeń.
Władze województwa nie mają skąd wziąć brakujących 16 milionów na dotację. Nie mogą też zrezygnować z usług PKP, bo to monopolista, który może szantażować władze i pasażerów likwidacją kolejnych połączeń.

Opinie

Dominika Widziszowska z Kędzierzyna-Koźla:
– Samorządy powinny dotować PKP. Kolej ma za mało pieniędzy, pociągi są brudne i niepunktualne. Może zwiększone dotacje poprawiłyby sytuację.

Agnieszka Frycz z Nysy:
– Mieszkam w Brzegu, studiuję w Nysie. Jeśli między tymi miastami nie będzie połączenia PKP, będę rzadziej jeździć do domu. Jestem za tym, by władze dofinasowały PKP.

Mariusz Kolekta z Brzegu:
– Samorząd powinien dopłacać do przewozów. Pociągami do pracy dojeżdża mnóstwo osób i nie można zostawić tylko rentownych linii.

Norbert Waliczek z Ciarki:
– Samorząd nie powinien dopłacać do utrzymania lokalnych linii. Jak linia jest nierentowna, a pociąg wozi tylko paru kolejarzy, to nie ma sensu jej utrzymywać.

Pod lupą

W Niemczech regionalne linie kolejowe są obsługiwane przez konkurujące ze sobą firmy. W trosce o wygodę pasażerów przewoźnicy sprzedają wspólny bilet. Jego zakup pozwala na przejazd każdym pociągiem kursującym na danej trasie. Urynkowienie usług kolejowych zaowocowało obniżką kosztów i poprawą jakości usług. Pociągi są wygodne, czyste i punktualne, o czym w Polsce, przy monopolu PKP, nie możemy nawet marzyć.

Czesi także przezwyciężyli dyktat narodowego przewoźnika. Tamtejsze regiony dysponują własnymi szynobusami i rozpisują przetargi na obsługę lokalnych tras. Zazwyczaj wygrywają je mniejsze firmy, oferujące niskie ceny, połączone z gwarancją wysokiego komfortu podróży.

Tomasz Gdula

Żródło: NTO