NTO, 15 lutego 2006

Kolej. PKP toczy bój z zarządem województwa o pieniądze. Przewoźnik chce ich dwa razy więcej, niż urząd marszałkowski może dać.

Jeśli ziści się czarny scenariusz, zamrze ruch na połowie połączeń regionalnych na Opolszczyźnie. Tory pokryją się rdzą, budynki stacyjne umrą, stojąc.

Firma PKP Przewozy Regionalne postawiła województwu ultimatum: albo Opolszczyzna zapłaci 35 mln zł w tym roku za usługi, albo 126 z 240 lokalnych połączeń zostanie zawieszonych. Na rozkładach jazdy planowane do zawieszenia połączenia sygnowane są literą G. Czy czarny scenariusz się ziści, dowiemy się najprawdopodobniej na początku marca.
– Nie ma powodu do niepokoju – uspokaja Genowefa Ładniak, pełnomocnik zarządu PKP ds. przewozów regionalnych w województwach śląskim, dolnośląskim i opolskim: – Na razie strony określiły jedynie swoje „pozycje wyjściowe” do negocjacji, ale rozmowy trwają i nie wyobrażam sobie, by czarny scenariusz miał się spełnić.

PKP chce od nas 35 mln złotych – skarży się Andrzej Kasiura, członek zarządu województwa, odpowiedzialny za kwestie transportowe: – Tymczasem my założyliśmy w budżecie wydatek 16 mln, czyli ponad połowę mniejszy. Kwota, jakiej żąda PKP, jest nierealna, ale może uda się ją zmniejszyć w toku negocjacji.
PKP zakłada twardo, że będzie egzekwować całą należność. Andrzej Szwed, szef PKP-PR w Opolu: – Świadczymy usługę. Na całym świecie jest tak, że za towar czy usługę nabywca musi zapłacić. Nie wykluczam, że w toku negocjacji mogą się te ceny zmienić, ale nie w takiej skali, jakiej oczekują władze regionu.

Andrzej Kasiura: – Sprawa jest stawiana przez PKP tak: płacicie naszą cenę, przy czym nie macie prawa wiedzieć, jakie są szczegóły naszych rachunków.
– Słowem: płacimy, ale nie możemy mieć pewności, że pieniądze opolskich podatników nie idą na pokrycie strat tworzonych przez rozmaite spółki, w które obrosło PKP – argumentuje Kasiura.
– To akurat nie wydaje się fair wobec tych, którzy z podatków tworzą budżet. Nie sądzę, byśmy mogli znacząco zwiększyć wydatki na kolej. 35 milionów proponowanych przez PKP leży stanowczo za daleko poza granicą naszych możliwości.

Marszałek Opolszczyzny Grzegorz Kubat mówił podczas niedawnego spotkania zarządu województwa z parlamentarzystami, że ciągłe zmiany w zarządzie PKP uniemożliwiają wypracowanie obowiązującej strategii w staraniach o wypracowanie jakiegoś wspólnego biznesplanu w tej kwestii:
– Mamy rewolucję co pół roku. W efekcie nie wiemy, co PKP zamierza, kto tam ponosi odpowiedzialność.

Pasażerowie są oburzeni planami likwidacji niektórych połączeń kolejowych: – Od lat podróżuję na trasie Przywory Opolskie – Gliwice, co roku zostawiam w kasach PKP ponad 2 tysiące. Likwidacja porannych połączeń do Kędzierzyna to skandal! – uważa Mariusz Kwaśny.
– PKP to brud, niepunktualność Trzeba rozgonić to towarzystwo – twierdzi Krzysztof Slezak, który kilka razy w tygodniu jeździ pociągiem na trasie Kędzierzyn-Koźle – Opole. – Bilety są drogie, a jakość usług żenująca. Monopol PKP nigdy nie poprawi sytuacji. Może warto tę firmę sprywatyzować i dopuścić konkurencję? – zastanawia się.

Wczoraj na dworcu kolejowym w Kędzierzynie-Koźlu nie udało nam się spotkać ani jednego pasażera zadowolonego z poziomu usług PKP. Nawet kolejarz przechadzający się po trzecim peronie na pytanie reportera nto, czy jest zadowolony ze swojej pracy i wizerunku firmy, odpowiedział: – Popatrz pan, jak wygląda ten dworzec, i nie zadawaj pan głupich pytań!

Tomasz Gdula
Mirosław Olszewski

Żródło: NTO