Teren wokół dawnego dworca to nie jest wizytówka gminy. – To chyba najbrzydsze miejsce w gminie – mówi wójt Barbara Zając o terenie wokół dworca PKP w Pokoju. – A teraz, kiedy zdemontowali te płyty, wszystko wygląda jak pobojowisko – dodaje.
Na pierwszym piętrze puste stoją trzy pokoje z kuchnią i sala taneczna o powierzchni 174 metrów kwadratowych. Piętro wyżej jest aż 13 pokoi, które zajmują w sumie powierzchnię 220 m. kw. a na parterze znajdują się magazyny (88 m. kw.).
Stoisko – które będzie stało do poniedziałku [do wtorku do 16:00 – red. okoko] – jest częścią próby bicia rekordu Guinnessa w liczbie sprzedanych przez siebie książek w czasie 100 godzin.
Włodarze ślą pisma od 5 lat a kolej robi uniki. Zrujnowanego dworca przekazać za darmo nie chce, ale też nie kwapi się do remontów. Burmistrz chce powiadomić nadzór budowlany.
To wstyd – Sodoma i Gomora – tak burmistrz Otmuchowa Jan Woźniak określa nieczynny dworzec PKP i przyległe budynki, w których mieszkają ludzie a stanowią własność kolei. Od 2004 roku otmuchowska gmina stara się o przejęcie tych obiektów, które chce wyremontować, ponieważ zagrażają one bezpieczeństwu.