Rynek Kolejowy, 5 maja 2010
– Likwidacja pociągów bez jakiejkolwiek informacji w dniu powrotów z długiego weekendu oraz rozpoczęcia matur odbija się negatywnie na całym rynku kolejowym w Polsce – powiedział w komentarzu dla „Rynku Kolejowego” Andrzej Kasiura, członek Zarządu Województwa Opolskiego.
– Wstrzymanie kursowania pociągów InterRegio od 4 maja 2010 r. przez PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. motywowane zaległościami finansowymi z zakresu dostępu do infrastruktury kolejowej w naszej ocenie jest zbyt pochopne i spowodowało zamieszanie na dworcach oraz utrudnienia w podróżowaniu. Likwidacja pociągów bez jakiejkolwiek informacji w dniu powrotów z długiego weekendu oraz rozpoczęcia matur odbija się negatywnie na całym rynku kolejowym w Polsce – poinformował Kasiura.
Muszę przyznać, że wieloletnia nauka obcowania ze strukturami pekapu (i po-pekapu) w las nie idzie i – tym razem – bardzo mi się ta wypowiedź naszego Kasiury podoba.
Wreszcie mówi konkretami i wreszcie niejako sam przyznaje, że wchodzenie w usramorządowienie – w tej najgorszej z wersji – było błędem i zaczyna się to odbijać na pasażerach i całej strukturze transportu szynowego.
Na nadzieję wyrażoną w ostanim zdaniu, na miejscu Kasiury bym akurat nie liczył: akcja katrupienia IR-ów była dokonana z premedytacją – był to cel główny, reszta była ściemą. Więc nie wrócą, no chyba że coś naprawdę HUKNIE!
Raczej obawiałbym się, aby nam dwóch ostatnich IR-ów (Ślązaka i Galicji) żołnierze PLK nie uwalili na bis. Ja już – z dniem przedwczorajszym – pozbyłem się WSZELKICH złudzeń co do „propasażerskich” motywów działania spółek pekapowych. Kasiura chyba też się ich pozbywa.
I najwyższy na to czas.
Proponuje – wspólnie z innymi – objąć pociągi IR na E 30 umową o dofinansowaniu – na wzór innych województw, wtedy zostaną przywrócone (być może). O tyle jest to łatwe, że na E 30 zasadniczo są to pociągi rentowne lub „zerujące się”, a wyjątki potwierdzają regułę. Toteż wielkość tego dofinansowania nie powinna być duża i spokojnie – moim zdaniem – ZMIEŚCIĆ się powinna w dotychczasowej kwocie umowy (z natury swej zawierającej nadwyżkę dla biurwy centralnej oraz regionalnej).
Nauczyłem się już, że wicemarszałek Kasiura rzadko słucha naszych rad (w sprawie usramorządowienia i przetargu w ogóle nie słuchał), ale jak już czasem posłucha, to z reguły dobrze na tym wychodzi. Jego wybór – jak zwykle.
Usramorządowienie NIE MOGŁO się udać. Nie, nie, nie. To nie miało szans.
Wyobraźmy sobie rower z kwadratowymi kołami. Wiadomo, że na nim nie pojedziemy. Podobnie było z „reformą”.
Teraz obserwujemy skutki reformy. Reformy przez samego PROFESORA firmowanej.
PS: Jaki jest tytuł wyższy od profesora?
Ciekaw jestem ile składów IC (TLK) zostanie ukatrupionych? I co dalej z tą spółką będzie? Oferta (TLK)pod względem jakości usług jest marna. Jadę tylko wtedy kiedy muszę. IR są bardzo potrzebne – od kiedy się pojawiły dziwnym trafem opóźnienia składów TLK zniknęły. Nagle okazało się że można jeździć wg rozkładu (w przeciwnym razie część pasażerów podbierał IR). Miejsce dla IR jest i muszą one pozostać choć z ekonomicznego punktu widzenia (i z własnej obserwacji) trzeba sprawę postawić jasno – te z nich które jeżdżą puste lub prawie puste trzeba zlikwidować ale takie decyzje w cywilizowanym kraju (firmie) podejmuje się na podstawie analizy ekonomicznej. Taaa ale to nie tutaj – szkoda bo cierpią na tym ludzie tzn. pasażerowie. Tylko kto się tym przejmuje. W zasadzie PKP ma szczęście bo jak byłyby w Polsce drogi takie jak w Niemczech to na pociągi PKP nawet nie zwróciłbym uwagi choć zaliczam się do MK. Mam nadzieję że w końcu doczekam się czasów iż to rozum będzie podstawą podejmowania decyzji – choć muszę przyznać iż na dzień dzisiejszy w przypadku PKP zaczynam wątpić.
„PS: Jaki jest tytuł wyższy od profesora?”
Pani z dziekanatu :)
finek
„Rozum” podstawą nie będzie – polityka, proszę pana „finka” będzie.
Moim zdaniem ukatrupione IR-y nie wrócą, a jeśli wrócą to szczątkowo i tylko cudem takim, że trupa PKP i PLK zda sobie sprawę z NIEWYPŁACALNOŚCI dla załogi. Jedynie to może uratować IR-y, choć mocno watpię.
Zawarta w artykule nadzieja marszałków (tych od kolei) jest ich pobożnym życzeniem, po skołowaniu, kopach w tyłek i okłamaniu przez rząd, pekape sa oraz MI. Nieco spóźniona nadzieja – a wybory idą – i fajnie.
Jeśli się mylę, a chciałbym! – to odszczekam. Niestety, rzadko mi się zdarza. Mylić, nie szczekać.