Puls Biznesu, 5 sierpnia 2009

Kolej albo przejmie część rynku samochodowego i lotniczego, albo nie ma po co funkcjonować, mówi w wywiadzie udzielonym Pulsowi Biznesu Krzysztof Celiński, prezes PKP Intercity.

Fragmenty:

O składach zespolonych

Na pytanie, czy nie lepiej kupić tabor na 160 km/h (zamiast składów zespolonych) prezes Celiński odpowiada: „Pociąg to nie jest garnitur, że po roku trzeba kupić nowy. Składami będziemy jeździć kilkadziesiąt lat. Lepiej od razu kupić nowoczesny tabor. Dzisiaj po torach jeżdżą 50-letnie lokomotywy elektryczne, pierwotnie dostosowane do prędkości 125 km/h. Gdy kupowano je w czasach Gomułki dostępne były już modele rozwijające prędkość nawet 200 km/h. Zdecydowano się na lokomotywy słabsze, wychodząc z założenia, że u nas pociągi nigdy nie będą jeździć szybciej niż 125 km/h. Wtedy priorytetem były przewozy towarowe i węgiel był ważniejszy od pasażerów. Potem lokomotywy trzeba było dostosowywać do prędkości 160 km/h. Nie powtarzajmy tego błędu.”

O rezerwach czasowych i nowych lokomotywach

„Pracujemy (…) nad zwiększeniem prędkości na najbardziej prestiżowych trasach – mówi prezes Celiński. Rozmawiamy z PKP PLK na temat zmniejszenia rezerw czasowych, żeby na trasie 300 km były maksimum 3 minuty rezerwy. (…) Jeśli uda nam się porozumieć z PKP PLK, to od nowego rozkładu jazdy pociągi do Krakowa będą jeździć z Warszawy w 2.30 godz., a do Katowic 2.20 godz. PLK likwiduje ograniczenia prędkości na CMK i wytnie wszystkie rezerwy. Poza tym podczepimy do pociągów nowe lokomotywy. Tylko jedna pojedzie na Niemcy, reszta pojedzie na E20 i na Kraków i Katowice.”

Czytaj cały artykuł na stronie Puls Biznesu