POLSKA Dziennik Zachodni, 22 kwietnia 2008

Rząd zapowiada, że kontrolę nad lokalnymi połączeniami kolejowymi przejmą samorządy wojewódzkie. Ten pomysł bardzo podoba się włodarzom Głubczyc, którzy wciąż żywią nadzieję na to, że uda im się odbudować połączenia kolejowe ze światem i reaktywować zabytkowy dworzec PKP.

Kiedyś z Głubczyc można było bez trudu dojechać do czeskiego Krnowa a stamtąd do Pragi i dalej do Wiednia. Nawet po wojnie, gdy granica się uszczelniła, z dworca w Głubczycach odjeżdżało kilkanaście składów osobowych dziennie.

Dziś czynna jest tylko jedna linia do Raciborza, ale jeżdżą nią wyłącznie pociągi towarowe z węglem czy nawozem dla kombinatów rolnych.

– Choć młodzież chętnie dojeżdżałaby pociągiem do szkół w Raciborzu, choćby Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej – mówi burmistrz Jan Krówka.

Głubczycka kolej zaczęła zamierać jeszcze w latach 90-tych, gdy ówczesne władze zasypały tory wiodące w stronę Czech. Potem, wiosną 2000 roku, PKP zawiesiła połączenia osobowe. Ostatni skład odjeżdżający w stronę Raciborza żegnał wtedy tłum niezadowolonych mieszkańców.

Dziś sytuacja nadal wygląda nie najlepiej. Odcinek z Głubczyc do Braciszowa został przez kolej sprzedany firmom, które po prostu rozbierają go na kawałki i sprzedają.

– Nie tylko tory, także nasypy. To źródło taniego kamienia, żwiru czy piasku – mówi z rezygnacją burmistrz Krówka.

Nieczynny jest też odcinek z Głubczyc do węzła w Racławicach Śląskich, skąd można dojechać do Nysy czy Kędzierzyna-Koźla. Na szczęście torów tam nie rozebrano, choć stacje kolejowe po drodze przedstawiają dziś obraz nędzy i rozpaczy. Linia jest technicznie za słaba (tak mówią ostatnie ekspertyzy), by puścić nią pociągi towarowe, ale można by się pokusić o reaktywowanie połączeń osobowych.

– O ile przetrwamy najgorszy okres – deklaruje burmistrz. – Myśleliśmy o różnych rozwiązaniach. Pojawił się na przykład pomysł, by uruchomić tam, specjalnie dla turystów, ruch drezynowy. Nie byłyby to drezyny spalinowe, bo na nie trzeba mieć koncesję, ale tradycyjne.

Inny pomysł to kolejka wąskotorowa – taką kolejkę ma pobliska czeska Osoblaha. Zdaniem Krówki, kooperacja z Czechami mogłaby tu bardzo pomóc.

– Czesi są zainteresowani uruchomieniem pętli, która obejmowałaby Głuchołazy, Prudnik, Głubczyce i Racibórz – mówi. – Na taki międzynarodowy projekt łatwiej dostać unijne pieniądze. Zobaczymy, co zrobi samorząd województwa.

Intencje strony czeskiej są jasne: chodzi o przyciągnięcie polskich turystów, głównie narciarzy. W tym celu uruchomiono już połączenie kolejowe z Opola do Jesenika. Połączenie z Raciborzem byłoby równie pożądane, bo pokaźna liczba narciarzy ze Śląska już dziś przedkłada Pradziada nad Skrzyczne.

Marek Świercz

Źródło: POLSKA Dziennik Zachodni