PAP, 11 maja 2010
PKP Intercity i Przewozy Regionalne konsultują ze sobą zmiany w rozkładzie jazdy, które prawdopodobnie wejdą w życie w czerwcu. Chodzi o ograniczenie ruchu pociągów, które na obu spółkach wymusiła zarządzająca torami spółka PKP Polskie Linie Kolejowe.
Jak powiedział we wtorek PAP rzecznik PKP Intercity Paweł Ney, przewoźnik przekazał zarządcy infrastruktury listę połączeń do likwidacji. O przygotowanie takiej listy upomniała się spółka PKP PLK, ponieważ przewoźnik zalega jej ok. 180 mln zł opłaty za dostęp do torów.
Na podstawie umowy łączącej obie firmy PKP PLK może domagać się ograniczenia liczby przewozów, kiedy PKP Intercity będzie zalegało z opłatą za okres dłuższy niż dwa miesiące. PKP PLK domaga się od PKP Intercity zmniejszenia liczby połączeń o 13 proc., czyli tyle samo, co od Przewozów Regionalnych, którym od 4 maja zarządca infrastruktury zatrzymał kilkadziesiąt pociągów.
„Na razie lista, którą przesłaliśmy do PKP PLK, to wstępna propozycja. To jest ten etap ustaleń, że nie ma jeszcze żadnego znaczenia dla pasażerów” – wyjaśnił Ney. Dodał, że kiedy będzie ostatecznie wiadomo, które pociągi nie wyjadą na tory, spółka poinformuje o tym swoich pasażerów. Według prawa ma to zrobić co najmniej na tydzień przed wejściem zmian w życie.
Rzecznik wyjaśnił, że zmiany zaczną obowiązywać prawdopodobnie dopiero w czerwcu. Początkowo PKP PLK podawała termin 15 maja, ale żeby go dotrzymać, PKP Intercity musiałoby przygotować listę do końca zeszłego tygodnia, aby zdążyć z poinformowaniem pasażerów.
Zobacz też:
PAP: Mniej pociągów PKP Intercity – prawdopodobnie od 1 czerwca
Równe traktowanie przewoźników? Hi hi hi, ha ha ha :) Kłamczuszki z PLK-ki. Nie Panowie i Panie. Jeśli już, to traktujemy wszystkich „po równo”. Bez lepszych i gorszych. Tak samo!
Swoją drogą: cała obecna sytuacja pokazuje, że PLK-ka nie może być w strukturze (czyt. trupie) PKP. Dlaczego? Ano dlatego, że prowadzi to do nierównego traktowania przewoźników (o „zamachu majowym” na IR-y nie wspominając już, bo szkoda nerwów i zdrowia).